wtorek, 5 lipca 2011

...

Praca, którą się kocha jest uśmiechem podarowanym od losu.
Nie żyjemy po to, żeby pracować, ale życie bez pracy, którą się lubi byłoby nie do zniesienia!

Nowy post.

Cierpię na paraliż języka. Jestem ofiarą blogowego mobbingu.
Wrzuć 'Nowy post'.
Wrzuć 'Nowy post'!
Wrzuć 'Nowy post'!!!

Mam tego dosyć. Gaszę monitor i otwieram szybko książkę. Już lepiej milczeć i paść pokornie owieczki czcionek niż wydzierać przemocą słowa, które ukryły się w zakamarkach porażonej świadomości. Życie kaleczy tych, którzy nie zdążyli pozbyć się w porę wrażliwości.

Wciąż nie potrafię otrząsnąć się po utracie przyjaciół. Obawiam się, że ta rana nigdy się nie zabliźni. Tak bywa, gdy bliźni - ktoś nam najbliższy pod słońcem - nagle okazuje się skurwysynem. Człowiek pyta wtedy siebie: Tak świetnie grał...czy tylko ja zupełnie oślepłem i ogłuchłem? 
Ja już nie pytam, ale wciąż boli cisza, która zapadła. 
Oniemienie. Tak można opisać ten szczególny stan emocjonalnej apatii, który mnie dopadł.

Na to nie ma lekarstwa... Niestety.