wtorek, 19 października 2010

19 października...


19 października odszedł ktoś mi bliski. 
Myślę, że umarł nie tylko po to, aby ożyć we mnie, ale...żebym i ja mogła odrodzić się na nowo.
Ta śmierć uświadomiła mi czym jest nienawiść i jak ważne jest przebaczenie. 


Ojciec... Kiedyś to słowo nie potrafiło przejść mi przez gardło, a dzisiaj wypowiadam je tak swobodnie. Mój ojciec...  Zawsze świetnie manipulował słowem. Można powiedzieć, że był wielokrotnym mistrzem świata w kłamstwie. Tak wiele mu zawdzięczam. 
To On nauczył mnie kochać prawdę i brzydzić się kłamstwem. 
To On nauczył mnie cenić słowa i nie rzucać ich na wiatr.

Nigdy nie było Go przy mnie, kiedy Go najbardziej potrzebowałam, a teraz często staje mi przed oczami nieproszony.  Jego sylwetka jest jak powracający wyrzut sumienia, jak niewywabialna plama, której nie można niczym usunąć.

Mijają już trzy lata a ja wciąż o nim pamiętam, chociaż On nie pamiętał o mnie wcale.

piątek, 8 października 2010

Petr Zelenka, Rok diabła. (Zawieszeni między niebem a ziemią).

Smutna ballada o życiu, przyjaźni i sztuce nasycona elementami nadrealizmu i fantastyki. Męskie kino ukazujące zagubionych, nieprzystosowanych  do świata  bohaterów, dla których muzyka jest wszystkim: sensem życia, nadzieją i religią. 

”Rok diabła”…

Obiecałam podzielić się z kimś wrażeniami. Niestety tuż po obejrzeniu filmu czułam się tak oszołomiona i przytłoczona, że nie wiedziałam co mam napisać. Nie mogłam się skupić i zebrać rozbieganych myśli.  Nie miałam też ochoty z nikim rozmawiać. Ubrałam się, po cichu wymknęłam z domu i udałam na długi spacer. Wiał lodowaty wiatr, było już ciemno i niespodziewanie pojawiło się to samo uczucie, które prześladowało mnie jeszcze w dzieciństwie. Dręcząca myśl, że jestem jedyną istotą zawieszoną w niebycie Wszechświata a zewsząd otacza mnie nieprzenikniona pustka. Moja pierwsza myśl: Ta opowieść jest zbyt osobista, żeby o niej pisać. Nie mogę, nie chcę o niej pisać… Wszystkie słowa, za pomocą których usiłowałam wyrazić moje odczucia i przemyślenia wydawały się takie bezduszne i puste. Byłam bezsilna – nie potrafiłam opisać tego, co czułam słowami. Musiałam uciec przed światem i zamilknąć. Dopiero w ciszy, błąkając się pustymi ulicami,  nieco ochłonęłam i zaczęłam znów słyszeć własne myśli  -  „melodię” mego serca.

W dzieciństwie miałam dar odczytywania cudzych myśli. Słuchając wypowiedzi innych osób zawsze umiałam odróżnić fałsz od prawdy. Wyłapywałam każdą fałszywą nutę w czyimś głosie.„Melodie" innych ludzi zawsze mnie przygnębiały i przerażały, bo najczęściej pobrzmiewała w nich obłuda. Czy dlatego nie miałam nigdy prawdziwych przyjaciół? Czy dlatego otaczałam się obrazami i uciekałam w ciszę, żeby nie widzieć i nie słyszeć innych - nie słyszeć bicia cudzych serc, w których dźwięczy fałsz? Człowiek to Anioł czy Diabeł – to pytanie mnie dręczyło, kiedy byłam dzieckiem.  

Absurdalność egzystencji. Absurdalność śmierci. Człowieczeństwo jako zagadka, z którą musi się zmierzyć każdy z nas. Nasze życie...w którym przyszło nam grać epizodyczne role, grać samych siebie.

Nigdy nie bałam się śmierci, ale życia tak i zawsze dziwiło mnie ludzkie przywiązanie do życia,  kurczowe trzymanie się egzystencji, nawet nędznej i pozbawionej możliwości spełnienia. Bałam się też ludzkiego wyrachowania, okrucieństwa i  obojętności... Nie tylko ci, którzy piją lub zażywają narkotyki są nieprzystosowani do świata. Również ci, dla których ważne są pewne wartości, z których nie chcą zrezygnować, czują się zagubieni i nie potrafią odnaleźć się w świecie. Bo czyż można żyć bez Piękna, Prawdy, Dobra? Nawet jeśli są one utopiami, wolę wierzyć, że istnieją naprawdę i głęboko wierzę w to, że są na świecie ludzie, dla których tak samo są one ważne jak dla mnie. Ja nie potrafię żyć bez Piękna, Prawdy i Dobra.  Nie chcę żyć…

Dwie sceny głęboko zapadły mi w pamięć i poruszyły mnie. Samochód z zamkniętym w nim człowiekiem, który ukrył się tam przed napastującymi go ludźmi. Łąka z rozwianymi włosami traw i stojący samotnie pośród szczerych pól gitarzysta, który gra swoją pieśń na cześć istnienia. Jedynie tworząc człowiek tak naprawdę jest wolny i jest sobą - otwiera się na Dobro i Drugiego Człowieka. Czyż można zatem żyć bez sztuki? Ja nie potrafię…

Wszyscy jesteśmy istotami zawieszonymi między niebem a ziemią. Przychodzimy nie wiadomo skąd i odchodzimy nie wiadomo dokąd. Kiedy umrzemy i odejdziemy na zawsze, to zamilknie "melodia", która wypełniała nasze dusze. Wtedy zapadnie przejmująca cisza, której nic nie będzie w stanie zagłuszyć, nic - nawet krzyk rozpaczy wydobywający się z serc tych, którzy nas kochali.

Absurdalność egzystencji. Absurdalność śmierci. Człowieczeństwo jako zagadka, z którą musi się zmierzyć każdy z nas. Nasze życie...które przelatuje lotem błyskawicy i nieoczekiwanie gaśnie.

Skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy. Czym jest życie, czym jest śmierć? I kim my sami jesteśmy? Kim ja jestem? Nie potrafię odpowiedzieć na te pytania. Wobec tajemnicy istnienia staję bezradna jak dziecko.