Dlaczego to zawsze takie trudne? Dlaczego czasem trzeba wybierać między życiem, a wolnością i nie można mieć - zachować - obu?
Gdy odrzucimy atrakcyjną i trzymającą w napięciu fabułę oraz apoteozę bohaterów i po mistrzowsku poprowadzoną narrację, to ujrzymy jądro opowieści - konflikt Władzy i Wolności, który nakręca sprężynę napędzającą krwawą i bezlitosną machinę śmierci.
Jedni szydzą z ideałów, a drudzy są gotowi oddać za nie życie. Ślepa, niekiedy prowadząca do fanatyzmu, wiara budzi pogardę i strach, ale taką samą pogardę i strach powinna budzić też ślepa nienawiść. Obie potrafią wywieść na manowce człowieczeństwa, a z ludzi uczynić bestie.
Złe to czasy, gdy za wolność słowa i wyznania trzeba płacić własną krwią. Ci, którzy mają władzę muszą wszystko kontrolować, aby ją utrzymać, ale wolności nie można reglamentować ani sztucznie wyznaczać jej granic. Granica mojej wolności jest stała i zawsze przebiega tam, gdzie zaczyna się wolność drugiego człowieka. Nie wolno mi jej forsować, przekraczać i przesuwać. Nawet w imię Dobra.
czwartek, 20 grudnia 2012
czwartek, 13 grudnia 2012
9 grudnia 2012 r. Jasna Góra. Nienawiść i zdrada.
![]() |
Źródło |
Syn podnosi rękę na Matkę…
Ten świętokradczy gest – zamach na obraz Matki Boskiej, Królowej Jasnej Góry i Polski – to wyraz nienawiści do instytucji Kościoła czy raczej próba zdeptania jednego z Najświętszych Symboli Polski i próba zniszczenia jednego z Największych Narodowych Skarbów, stanowiącego część dziedzictwa pozostawionego nam przez naszych Przodków. Nie można być Polakiem, synem Tej Ziemi, i targnąć się na największą narodową świętość, niszczyć bezkarnie dobra kultury dla własnego widzimisię.
Kim jest człowiek, który to uczynił? To szaleniec czy ktoś wyrachowany i zaślepiony nienawiścią?
Nienawiść do Kościoła jako instytucji oraz księży nie stanowi w tym wypadku żadnego usprawiedliwienia! Równie dobrze można wysadzić w powietrze krakowski Wawel, londyński Pałac Buckingham – w proteście przeciwko monarchii – i kazać zburzyć Kaplicę Sykstyńską, bo ufundował ją jakiś papież albo zdemontować Wieżę Eiffla, ze względów estetycznych, bo przecież nie jest piękna i nie jest ani dziełem sztuki, ani największym osiągnięciem inżynierii naszych czasów, lecz tylko pozostałością po pewnej międzynarodowej wystawie.
Idiotów trzeba piętnować i jeśli nie wbijać na pal – bo to niehumanitarne i nawet największy zbrodniarz jest zawsze człowiekiem i naszym bliźnim – to może warto byłoby rozważyć przynajmniej odbieranie polskiego obywatelstwa. Nie wszystkie czyny powinny uchodzić na sucho. Za zdradę stanu oraz działanie na szkodę własnego Narodu też postuluję odbieranie polskiego obywatelstwa i skazywanie na dożywotnią banicję.
Syn, który podniósł rękę na własną Matkę – Ojczyznę – nie jest godzien miana syna Tej Ziemi i Polaka. I mylą się ci, którzy sądzą, że symbole to tylko puste opakowania dla ideologii i przedmioty godnego politowania kultu, świadczącego tylko o głupocie i zacofaniu jakiegoś społeczeństwa. Czyż godło, flaga, język ojczysty, hymn, konstytucja nie określają naszej narodowej tożsamości? Czyż nie stanowią czegoś tak unikalnego jak kod genetyczny? Wszyscy przecież jesteśmy synami jakiejś ziemi. Wszyscy mamy Przodków, którzy skądś się wywodzą.
Kto nie szanuje własnej Ojczyzny, ten nie szanuje siebie samego, a kto gardzi własną Ojczyzną, ten gardzi sobą. Zaiste idiotą jest, kto tego nie rozumie i kto drwi oraz szydzi z narodowych symboli – własnych lub cudzych.
Więcej o tym incydencie...
Żródła:
http://www.nto.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20121209/KRAJSWIAT/121209587
http://www.jasnagora.com/wydarzenieDuze.php?ID=7665
http://bop.jasnagora.pl/n43,Zniewazenie-Cudownego-Obrazu-Matki-Bozej-Jasnogorskiej-
czwartek, 4 października 2012
niedziela, 24 czerwca 2012
Pożegnania.
Pamięci H.G.
Moja nauczycielka...
Pamiętam jedną z lekcji, gdy recytowała nam Miłosza. Wszyscy wstrzymaliśmy oddech, kiedy otworzyła książkę i zaczęła wolno czytać. W klasie zapanowała cisza, w której słyszeliśmy tylko bicia własnych serc. Jej głos był spokojny, ale my byliśmy bladzi z przerażenia. Patrzyliśmy po sobie wstrząśnięci i zawstydzeni. Wypowiadane przez Nią słowa przeszywały powietrze niczym smagnięcia bicza. To o nas mówił Miłosz w wierszu „Który skrzywdziłeś...” Byłam tylko dzieckiem, ale tamta lekcja zapadła mi głęboko w pamięć. To była moja pierwsza lekcja etyki i człowieczeństwa.
Przeglądając nasze szkolne wypracowania pochylała się nad każdą naszą myślą i mówiła, że jest cenna, że warto dzielić się z innymi swoimi przemyśleniami, że warto być szczerym i uczciwym. Każdy uczeń był dla Niej tak samo ważny. Usiłowała zaszczepić nam miłość do ojczystego języka i szacunek do innych – również tych, którymi gardziliśmy, uważając się za lepszych. To nie były tylko lekcje polskiego, lecz lekcje życia.
Kiedy ostatnio rozmawiałyśmy mówiła, że czuje się gorzej i jest słaba. Obiecałam, że Ją odwiedzę. Nie zdążyłam. Śmierć mnie uprzedziła, była szybsza. Po wczorajszym telefonie przepłakałam całe popołudnie. Przypomniała mi się tamta lekcja i tamten wiersz. Powinnam była rzucić wszystko i do Niej pojechać. Tego nas przecież uczyła, abyśmy zawsze byli dla siebie ludzcy i zawsze byli ludźmi. Ja jednak o tym zapomniałam i kazałam Jej czekać...
Jest mi tak przykro, że Ją zawiodłam, że nie przyjechałam do szpitala, że zbyt długo zwlekałam, że zasłaniałam się obowiązkami. Czy Pani Profesor mi wybaczy? Czy ja sobie wybaczę? Jak pisać o cudzej śmierci, gdy słowa tak bardzo bolą? Zwłaszcza te, których się nie dotrzymało. A przecież myśl, słowo i czyn to jedno. Tego też nas zawsze uczyła, dając świadectwo swoim skromnym życiem. Nie dorobiła się nawet tytułu profesora. Wszystko poświęciła swoim uczniom. Dla Niej byli ważniejsi od kariery.
Wciąż mam Ją przed oczami, gdy stoi przed nami ze skupioną twarzą i recytuje Miłosza. I taką Ją zapamiętam. Mówiono o Niej ironicznie Siłaczka, bo była jak wyjęta z kart Żeromskiego. Jej całym światem była literatura. Nie była nikim ważnym i przeszła przez życie niezauważona, ale odmieniła moje życie. Nauczyła mnie szanować słowo i drugiego człowieka. Miałam później jeszcze wielu polonistów, ale nigdy nie spotkałam kogoś takiego jak Ona. Trzeba być naprawdę Siłaczką, aby kochać wszystkich - także tych, którzy nas skrzywdzili. Ona to potrafiła.
***
Nie zapadaj się w milczenie
jak kamień w wodę.
Nie znikaj bez śladu jak zmarli,
za którymi wysyłamy listy gończe naszych serc.
Nie można porzucać niechcianych przyjaźni
jak starego psa pozostawianego przy drodze.
Porzucona przyjaźń zawsze powróci
zapytaniem o zdrowie i życzeniem szczęścia.
Dokądkolwiek pójdziesz
wszędzie odnajdą Cię zasmucone słowa.
Będą biec za Tobą cieniem wspomnień.
Dlatego nie uciekaj i nie zapadaj się w milczenie
jak kamień w wodę.
Dokądkolwiek pójdziesz podążą za Tobą cudze myśli.
Porzucona przyjaźń zawsze powraca czyjąś troską,
przystaje pod oknem i stuka o szyby kroplami łez.
niedziela, 1 stycznia 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)