Rozmowy trwają. Rozmowy nie przynoszą rezultatów. Wykonuję salta w przód i salta w tył. Chodzę na rzęsach i przewracam oczami. Ukłony, uściski, uśmiechy.
Jak głową w mur.
- Tak?
- Nie.
- Tak??
- Nie!
- Tak???
- NIE!!!
Może jutro. Może pojutrze. Może za "X" lat.
Jestem już zmęczona.
Nic tylko wchodzę i schodzę.
Schodami w górę. Schodami w dół.
I tak w kółko.
Jutro kolejna rozmowa...W cztery oczy.
Z namaszczeniem poleruję kask. Albo mur, albo ja.
Gram o wszystko i nie poddam się nawet jeśli znów mnie znokautują.
Zobaczymy kto jest mocniejszy.
Oni i betonowy mur ignorancji, którym się otoczyli, czy ja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz