niedziela, 27 marca 2011

Teczka...

Czuję się nieswojo kompletując swoje dokonania. Nieustannie przekładam kartki - to je dokładam, to ujmuję. Przecież tego i tak nikt nie czyta! Zawsze tylko...

- Patrzą na mnie tym swoim przerażonym wzrokiem.
- Przewracają oczami.
- Rozdziawiają usta jak wyrzucone na brzeg ryby.
- I rozkładają bezradnie ręce...
- Nie, dla Pani niczego nie mamy.

Moja nieszczęsna teczka... Wymiętoszona, z pomiętymi kartkami, pozaginanymi rogami i tłustymi plamami od brudnych rąk ignorantów i dyletantów. Najtrudniej jest sprzedać samego siebie. Czuję się zupełnie jak ktoś, kto nakłania niewidomego do nabycia pokoju z rozległym widokiem na bajeczny ocean. Czy zachęcę go opowieściami o wspaniałych wschodach i zachodach słońca oraz bezkresnej przestrzeni?

- Pani wystaje poza ramy, proszę pani. Pani tutaj nie pasuje. I proszę nie machać tak skrzydłami, bo robi Pani przeciąg.

Czy konieczna będzie kastracja wyobraźni?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz